sobota, 31 sierpnia 2013

Rozdział I

1 września 1996 r.



               Było już zupełnie widno, gdy obudziłam się, usiadłam na łóżku i lekko oszołomiona spojrzałam na okno, przez które wpadały do środka strumienie radosnych promieni słońca. Przez krótką chwilę nie mogłam sobie przypomnieć, jaki dzisiaj jest za dzień, lecz po kilku sekundach dostałam nagłego olśnienia. Jak oparzona zeskoczyłam z łózka, chwyciłam przygotowane wcześniej ubrania i pobiegłam co sił w nogach do łazienki.

                Po kilku minutach, gdy mój wygląd prezentował się już należycie, zeszłam do kuchni. Zapach, który mnie otoczył był oszałamiający. Była to iście magiczna mieszanka rumianych jabłek, złocistego cynamonu i pachnących czerwonych róż. Wzięłam głęboki wdech, a wtedy uśmiech mimowolnie wkradł się na moje usta. Uwielbiałam tą słodkawą woń, sprawiała ona, że życie nabierało smaku a przyszłość kolorów. Przez nią czułam, że wszystko jest możliwe, a wszelakie większe trudności są niczym innym, jak tylko zapowiedzią jeszcze większego zwycięstwa.

                 Ze śmiechem w oczach patrzyłam, jak babcia Aniela wyciąga z pieca ogromną blachę, pełną pysznych, złocistych ciasteczek. To własnie z nich wydobywał się ten boski aromat.

                 - Więc wreszcie wstałaś - powiedziała staruszka - najwyższa ku temu pora, bo już dochodzi dziesiąta...Jeszcze tego by mi brakowało, żebyś spóźniła się na pociąg. Gabriella dałaby mi wtedy do wiwatu...

                  Na te słowa przewróciłam teatralnie oczami. Odkąd tylko pamiętam, moje dwie babcie toczyły między sobą zażarte boje. Każda z nich chciała pokazać, że jest lepsza od tej drugiej. Była to niekończąca się batalia, której głównym celem było pokazanie, która z kobiet jest lepszą babcią. Nie muszę chyba mówić, że taka sytuacja była dość męcząca, zwłaszcza, że mieszkałyśmy razem w trójkę pod jednym dachem.

                   Cóż takiego dzieliło moje obie babcie? Absolutnie wszystko, a już z całą pewnością to, że jedna z nich była czarownicą czystej krwi, druga zaś mugolką. Przez ten skromny fakt dochodziło już do wielu sporych awantur, których to często byłam niestety światkiem. Podłoże tych kłótni było zawsze te same: który sposób jest lepszy. Mugolski? Czy też magiczny? Szala zwycięstwa przechodziła z rąk do rąk. A tłumaczenia, że tak samo kocham obydwie te kobiety, były dla nich po prostu niezrozumiałe.

                    - Nie martw się, babciu - powiedziałam, patrząc na mój zegarek -nie spóźnię się, mam jeszcze trochę czasu.

                    - Trochę czasu, trochę czasu - odpowiedziała zgryźliwie babcia Aniela- mam Ci przypomnieć, że dziesięć minut po ostatnim usłyszeniu tychże słów o mało co nie wpadłaś pod rozpędzoną ciężarówkę, bo chwilę wcześniej gadałaś jak najęta przez telefon? Nie życzę sobie dzisiaj podobnej sytuacji.

                    - To było dawno i nieprawda- oparłam, przytuliłam od tyłu babcię i pocałowałam ją w pomarszczony policzek - Poza tym to mój ostatni rok nauki w Hogwarcie, babciu. Nie śmiałabym się spóźnić

                    - Zawsze jest później, niż ci się wydaje -wygłosiła życiową prawdę babcia.

                    - Z wielkiego pośpiechu narobisz waść śmiechu - weszłam jej w słowo, głosząc ludowe porzekadło.

                     Babcia przemilczała moją uwagę i wróciła do swojego poprzedniego zajęcia, a ja tymczasem zasiadłam do stołu i zaczęłam powoli jeść przygotowane przez babcię śniadanie.

                    - Na różdżkę Merlina, Merisso! Jedzże to szybciej! Nie zdążysz na pociąg . - powiedziała ostrym głosem babcia Gabriella, przechodząc arystokratycznym krokiem przez naszą kuchnię.

                    - Dokładnie to samo powiedziałam jej przed chwilą! - mruknęła pod nosem Aniela.

                    Patrzyłam na te dwie staruszki z nutą czułości i rozbawienia w oczach. W końcu każdy powód do sprzeczki był dobry. Wiedziałam jednak, że mimo tych nieustannych kłótni pomiędzy babcią Anielą a Gabriellą istniało coś w rodzaju przyjaźni, na przekór - a może właśnie dzięki - wszystkim dzielącym je różnicom.

                    Babcia Gabriella była wysoką, szczupłą i mało kształtną damą. Jej brązowe włosy zawsze idealnie wychodziły spod spiczastej tiary, bez której nawet nie wychodziła z domu.  Gabriela wyglądała na czarownicę o dużym doświadczeniu i nieugiętych zasadach. Taka też i była. Tylko w kącikach jej ust kryło się coś, co zwiastowało poczucie humoru, któremu jednak nigdy nie pozwoliła w pełni rozbłysnąć.

                    Babcia Aniela natomiast była jej całkowitym przeciwieństwem. Była małą, mocno przy kości kobietą, której siwe włosy upięte były wysoko w mały, ciasny kok, z którego przeważnie wyglądały dwie metalowe szpilki. Była osobą radosna, lecz niedającą sobie w kaszę dmuchać, osobą,  którą można było śmiało nazwać chodzącym wykrywaczem kłamstw. Nic nigdy nie przemknęło się pod jej nosem.

                    - Zjadłam już - powiedziałam po chwili - było pyszne, dziękuję.

                    - Ależ drobiazg, złotko. Idź już, bo...

                    - Się spóźnisz - powiedziałyśmy wszystkie trzy chórem.


8


                    O nie, nie, nie! - krzyczały moje myśli, kiedy biegłam przez kolejne przecznice, marząc jedynie o tym, by dostać się na dworzec King Cross przed odjazdem pociągu. Nie mogłam, lecz wszystko na to wskazywało, że jednak dziś się spóźnię. 

                    I pomyśleć, że wszystko byłoby dobrze, gdyby babcia Gabriella nie spotkała w Dziurawym Kotle swojej starej znajomej, pani Longbottom. Gdy te dwie czarownice zaczęły ze sobą rozmawiać myślałam, że już nigdy nie skończą. Ich rozmowa schodziła na przeróżne tematy, których to nie mogłam w tym momencie nawet wymienić.
             
                    Znosiłam to cierpliwie, stojąc grzecznie z boku, lecz kiedy na zegarze wybiła godzina dziesiąta pięćdziesiąt musiałam zareagować. Babcia powiedziała wtedy, żebym nie martwiła się o bagaż, tylko pobiegła prosto na dworzec. Zrobiłam jak kazała. 

                    Poczułam niewysłowioną ulgę, gdy na końcu ulicy zamajaczył mi potężny, wykonany z marmuru budynek. Nie zastanawiając się długo wbiegłam na drogę, modląc się, żebym nie wpadła pod koła jakiegoś jadącego z dużą prędkością auta. Na szczęście nic takiego się nie stało i bezpiecznie przedostałam się na drugą stronę ulicy. 

                    Kiedy dotarłam już na peron 9 i 3/4 i zobaczyłam stojący na nim Express Hogwart  poczułam niewyobrażalne szczęście, które szybko ustąpiło ogarniającej mnie rozpaczy, gdy z czerwonej lokomotywy wydobył się świst i towarzyszący mu kłąb dymu. Z mojego gardła wydostał się głośny krzyk. Nie zwracając na nikogo uwagi podbiegłam do pociągu. Nagle drzwi przy których stałam otworzyły się. Spojrzałam w górę i zobaczyłam w nich ślizgona z mojego roku.

                     - Oho - pomyślałam - No to sobie pojechałam do Hogwartu.

                     Ku mojemu pełnemu zdziwieniu chłopak wyciągnął do mnie rękę.  Zawahałam się przez chwilę, jako gryfonka byłam dość sceptycznie nastawiona do mieszkańców domu Salazara, lecz gdy Express zaczął powoli ruszać, chwyciłam jego dłoń i znalazłam się w środku wagonu.

                - Gdzie masz bagaż? - spytał patrząc mi prosto w oczy. Nie mogłam wytrzymać tego spojrzenia szmaragdowych tęczówek, spuściłam szybko wzrok.

                    - W którymś z przedziałów - odpowiedziałam lekko zmieszana.
               
                   Ślizgon kiwnął lekko głową, odwrócił się na pięcie i odszedł.
           
                  - Dziękuję! - zawołałam za nim, jednak chłopak nie zareagował na moje słowa, choć wiedziałam, że je usłyszał.Stałam tak jeszcze dwie minuty nie mogąc się ruszyć.

                 - Co za dzień- powiedziałam na głos i ruszyłam poszukać swojego przedziału.

                   
                     

15 komentarzy:

  1. Fajnie się zaczyna. Jestem ciekawa, kim jest ten Ślizgon. Na razie nic więcej nie mogę powiedzieć, więc czekam na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy początek :) Zaciekawiłaś mnie :D
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaspamowałaś u mnie no to pomyślałam, że wpadnę ;). Opis, który zostawiłaś był całkiem ciekawy i wspominał o owym nowo poznanym Ślizgonie, także jestem pewna, że niedługo będzie go tu więcej. Główna bohaterka wydaje mi się całkiem sympatyczna, taka zwyczajna dziewczyna zajęta swoimi problemami. Zastanawiam się jaka też rola jej przypadnie w nadchodzących wydarzeniach.
    Zachęcam do powrotu do mnie i pozostawienia po sobie w wolnej chwili opinii ;).
    [malfoy-issue.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  4. Baardzo fajnie piszesz. Także mnie zaciekawiłaś.
    Pozdrawiam Amy ;)

    http://melodie-serc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam ^^. Wybacz, że wczoraj tak ostro zareagowałam, ale naprawdę nie lubię spamerów i jestem przewrażliwiona na tym punkcie. Jak większość autorów, preferuję raczej otrzymywać komentarze na temat mojej twórczości.
    Ale jako, że piszesz ff HP, przeczytałam. Choć póki co nie wiem jeszcze, o co będzie chodzić w twoim opowiadaniu (naprawdę przydałby się jakiś opis). Mamy krótką scenkę z babciami (w sumie zazdroszczę bohaterce, że dobrze się z nimi dogaduje, bo ja ze swoją mam złe relacje), mamy wyjazd do Hogwartu, ale nie wiem, w jakim roku się to dzieje, kim dokładnie jest twoja bohaterka... Znam tylko jej imię i dom, oraz babcie (nawiasem mówiąc, nazwy domów i ich mieszkańców zapisujemy z dużej litery). W sumie troszkę za szybko poleciałaś tutaj z akcją, naprawdę nie zawadziłoby, gdybyś nieco dokładniej to wszystko opisała, aby czytelnicy mieli możliwość lepiej poznać postać, o której będzie opowiadanie.
    Nawiasem mówiąc, nieco mnie zraziło, że babcie dziewczyny mają polskie imiona. W końcu rzecz się dzieje w Anglii (chyba, że twoja bohaterka jest Polką, ale o tym też nic nie ma).
    Ale! Jak na początek, nie jest źle. Musisz pewne rzeczy dopracować, ale wszystko przed tobą ;).

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawie piszesz :) Jestem ciekawa co to za Ślizgon xd
    I masz świetny szablon :D

    Czekam na następny rozdział i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wszystko świetne i ciekawe. :D
    Kocham Ślizgonów! ;*
    Do nn.

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział ;)
    Masz talent i fajnie piszesz ;*
    Życzę dużo weny i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Znalazłam chwilkę i jestem u ciebie :) Fajnie, że nie mam dużo rozdziałów do nadrobienia. Bardzo mnie zainteresowało to co napisałaś i jestem niezmiernie ciekawa co to za ślizgon??? Zastanawia mnie też, w jakich czasach umieścisz swoją historię i mam nadzieję, że dowiem się tego jak najszybciej :)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy tylko zobaczyłam reklamę Twojego bloga na moim i kilka informacji od razu zaczęłam cieszyć się jak małe dziecko! :D Może zabrzmi to śmiesznie, ale od zawsze cieszyłam się widząc takie opowiadania. Odkąd pamiętam, czyli w zasadzie odkąd zaczęła się moja przygoda z blogowaniem, czytałam tego typu opowiadania. Najgorszy był dla mnie jednak koniec. Nienawidziłam słowa "epilog" i chciałam żeby czegoś takiego nie było! Chciałam, żeby opowiadanie dalej się ciągnęło! Jednak niestety musiałam pogodzić się z tym, że na wszystko przychodzi koniec :( Do dziś wspominam wiele opowiadań, których akcja rozgrywała się w Hogwarcie, a głównymi bohaterami była gryfonka i ślizgon :D
    Muszę przyznać, że zapowiada się ciekawie. Jednak zgadzam się z komentarzem Ginger Grant. Jest trochę ciut za mało szczegółów dotyczących całej akcji. Mam nadzieję, że niedługo się to zmieni ;-)
    Co do pisowni, nie znalazłam szczególnie rażących mnie w oczy błędów ;-) Czasem lubię je komuś wytykać, ale hamuję się i obchodzę się z tym delikatnie. W końcu nikt nie jest idealny i każdemu zdarza się jakieś przejęzyczenie, jakiś błąd, prawda? ;-)
    Tak jak wszyscy jestem bardzo ciekawa co to za ślizgon...? Oczy musi mieć piękne, szczególnie z bliska ;-)
    Może się powtarzam, ale bardzo lubię tego typu opowiadania ;-) Ktoś by zapytał, "to dlaczego sama czegoś takiego nie napiszesz"? Kiedyś próbowałam ;-) W moim zeszycie jest wiele notatek, które nigdy nie ujrzały światła dziennego. Jednak bałam się... Czytałam tyle wspaniałych opowiadań, widziałam ile miały komentarzy i wejść... Bałam się, że moje opowiadanie nie będzie tak wspaniałe jak inne i że nikt nie będzie nim zainteresowany. Ale może pora uwierzyć w siebie? Mam za sobą kilka skończonych blogów, więc czemu nie spróbować i z tym? ;-)

    Mam nadzieję, że Cię nie zanudziłam swoim wywodem, ale już tak mam, że lubię pisać i czasem nawet komentarze pisze mi się o wiele lepiej niż rozdziały ;-)

    Czekam na nowość i mam nadzieję, że poinformujesz mnie o kolejnym rozdziale ;-)

    Pozdrawiam Cię i czekam! :-)

    [idealny-swiat.blogspot.com]

    P.S. Mam nadzieję, że zajrzysz na mojego bloga ;-) Zareklamowałaś się, a może zainteresuje Cię moje opowiadanie? ;-) Kto wie? ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Teraz po przeczytaniu swojego własnego komentarza zauważyłam, że jest w nim tylko jedno marne zdanie na temat rozdziału! Tak nie może być! Dziewczyna musi mieć ciekawe życie z jedną i drugą babcią ;-) Szkoda, że ja nie mogę tego powiedzieć o sobie... (nie rozwijam tej myśli, bo znowu zgubię wątek i nie napisze nic o rozdziale :P). Główna bohaterka przypomina mi moją koleżankę, która ma,a w zasadzie nie ma poczucia czasu! :-) Jej się nie spieszy, ona wszędzie zdąży, a potem się okazuje co innego! Ja sama zawsze wolę wyjść na autobus wcześniej i poczekać, niż wyjść później i nie zdążyć ;-)

      No. Ale już nie zamęczam Cię tymi komentarzami, bo jeszcze się zanudzisz, uśniesz i kiedy będzie nowy rozdział? ;-) Chociaż ja osobiście lubię czytać długie komentarze ;-) Co z tego, że część jest o byle czym, tylko troszkę nawiązująca do tematu? Za każdym razem, kiedy czytam dłuższy (miły) komentarz, uśmiech pojawia się na mojej twarzy i nie schodzi z niej przez najbliższą godzinę! ;-)

      Już. Dość, dość. Czekam na nowość i zapraszam do siebie! ;-)

      [idealny-swiat.blogspot.com]

      (To jest ten sam komentarz, który zamieściłam wcześniej, ale dopiero później zobaczyłam ile tam jest błędów, więc musiałam je poprawić ;] )

      Usuń
  11. ja też piszę i jeszcze dopracowuję detale i spisuję. usunęły mi się niektóre rozeziały i teraz przypomnij sobie wszystko... och..
    ale teraz o opowiadaniu. Ten "Rozdział 1" raczej nazwałabym "prologiem" gdyż nie zauważyłam tu czegoś takiego a czytałam już blogi gdzie zwykłe opowiadanie było prologiem, ale tego wstępu nie musi być. Wolę chyba prologi w formie wiersza.
    ale teraz o rozdziale 1. jest znakomity, rewelacyjny i co tam tylko chcesz bo jest świetny. podoba mi się. czasami wydaje mi się, że moje babcie też ze sobą rywalizują ale ja też coś takiego mam że muszę się uczyć najlepiej, być najlepsza ze wszystkiego... wróć! lubię opowiadania potterowskie. czytam ich baardzooo dużo i nie mogę przestać. Twoje mnie zaskoczyło (pozytywnie). nie jest przesłodzone ani nic w tym stylu. eee... co tu jeszcze... mhmmm... dodawaj często nn bo nie lubię czekać. jestem cierpliwa ale lubię kiedy ktoś często dodaje notki. starałam się przekonać Nikę aby cześciej dodawała nn ale jak do ściany... nie i koniec. uparty osiołek, heheh. no... bardzo mi się podoba. często piszę komenty z teoefonu, tego np. czasami będę pisała z google+ a czasami przez nazwa/adres URL. darowałam sobie duże litery a za błędy przepraszam. nie lubię błędów... czytam fajne ff, ma ono bete ale takie błędy że aż się cała gotuję!!! a ja emocje dusze w sobie więc o niektórych nie pamiętam i... ach znowu to samo... kiedyś założę sobie chyba bloga-pamiętnik do takich właśnie o mnie.
    całuski i weny
    (mam nadzieję, że przeczytałaś i nie zanudziłaś się) ;)
    jeszcze raz weny
    kurcze, będą.dwa podpisy bo nie mogę trafić w ostatnią linijkę.
    Romilda Asteria Ellis
    Romilda.Asteria.

    OdpowiedzUsuń
  12. Zostałaś nominowana do Liebster Blog Awards. Więcej informacji na moim blogu.

    OdpowiedzUsuń
  13. Dlaczego weszłam dopiero teraz... :c Bardzo mi się podoba! Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. :)
    Było kilka drobnych błędów, ale to nic.
    W kilku wyrazach, jak na przykład 'łóżko' brakło kropki nad 'z' itp.
    Czasami przed, lub po pauzie nie pojawił się odstęp.
    Świadkiem, nie światkiem.
    To raczej drobnostki, gdyż styl masz cieplutki, jak ciasteczka prosto z piekarnika. ;)
    Zapraszam także do siebie: ofiara-wrozek.blogspot.com
    Pozdrawiam,
    Carmen.

    PS. Cudny szablon, ale czy nie dałoby się go jakoś przesunąć? :3

    OdpowiedzUsuń